www.dreamworld.fora.pl

Glozellan

- To dobrze - stwierdziła niemal z powagą - a co myślałeś?

Kurt Lanet

- Sam nie wiem. Uznajmy, że nie myślałem, ok? - spytał z nadzieją.

Glozellan

Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie.

- Masz szczęście że nie jestem jedną z tych wścibskich bab. Skąd jesteś?

Kurt Lanet

- Przed chwilą powiedziałaś, że nie jesteś jedną z tych wścibskich bab. - zmrużył oczy.

Glozellan

Zaśmiała się

- Ale to najnormalniejsze pytanie....- uśmiechnęła się - Co innego jakbym zapytała kiedy ostatnio uprawiałeś seks, a tak zadałam proste pytanie. Możesz skłamać.

Kurt Lanet

- Z pokoi pod Twoimi. - Odparł wymijająco.

Glozellan

-Ach, tajemniczy Mruczek - westchnęła teatralnie - To coś Ty napisał w umowie o pracę, hę? Ty jakoś nie miałeś oporów by mnie wczoraj wypytywać o moje zainteresowania.-wytknęła mu- Ale to Twoja sprawa.

Zatrzymała auto, zabrała rzeczy z bagażnika i ruszyła w las nie czekając na Kurta.
" Intrygujący...pewnie coś ukrywa...może jest poszukiwany przez policję? Będę musiała pogadać z McKaty'm" pomyślała " Może to jakiś psychopata czy co....i ja się jeszcze z nim plącze po lesie" - zerknęła do tyłu zaniepokojona. Jej spojrzenie wyrażało uczucie nagłego strachu.

Kurt Lanet

- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć, to z rok temu uciekłem z domu. Pewne wydarzenie zmusiło mnie do tego. Powiedzieć, czemu, nie mogę, ale w każdym razie nie zabiłem nikogo, więc się nie martw. - powiedział wyczuwając jej lekki strach. Opamiętał się jednak, by potraktować to jako żart, więc zaśmiał się. ~A przynajmniej nie zabiłem, bo uciekłem.~ Ruszył tam, gdzie dziewczyna zniknęła mu z pola widzenia.

Glozellan

Trochę ją uspokoił, odwróciła się i wpadła na coś twardego. Zderzenie odrzuciło ją do tyłu i pozbawiło równowagi. Krzyknęła przerażona widząc nagiego mężczyznę którego ciało było pokryte bliznami, całą twarz pokrywała zaschnięta i świeża krew. Najbardziej przeraził ją wyraz twarzy mężczyzny, wzrok jakim ją obdarzył. Słyszała jak nadbiega Kurt...
Dziki mężczyzna uśmiechnął się z dziwną satysfakcją i pomknął w przeciwnym kierunku.

Kurt Lanet

- Co się stało? - warknął Kurt, a jego mina mogła się na ułamek sekundy wydawać podobna do tej, którą Irma widziała przed chwilą u obcego mężczyzny. - Nic Ci nie jest? - spytał wyciągając rękę, by pomóc jej wstać.

Glozellan

Zauważyła wyraz jego twarzy i zdecydowała że nie powie mu co a raczej kogo widziała...
Wstała ignorując jego rękę.
- Ropucha - powiedziała pewnym głosem - Mała fobia - wyjaśniła krótko pozbierawszy rzeczy i ruszyła dalej jakby nigdy nic.
Miała gdzieś to, co sobie może o niej pomyśleć.

Kurt Lanet

Wciągnął powietrze i powiedział: - To gdzie ta Twoja ropucha? - ~Nie wyczuwam żadnych żab, a za to krew... i kogoś jeszcze...~

Glozellan

- Jak to ropucha - warknęła rozdrażniona - uciekła.
Co jakiś czas podczas marszu rozglądała się jakby w obawie że jest śledzona albo że ktoś może nagle wyskoczyć zza drzewa.
"Uspokój się" powtarzała sobie w duchu.

Kurt Lanet

- Zachowujesz się, jakby ta ropucha mogła Cię napaść a sądząc po tym, na jakiej wysokości patrzysz, to ma ze dwa metry wzrostu. - zauważył Kurt.

Glozellan

- No dobra! - odwróciła się - Tą ropuchą jest mężczyzna w przedziale wiekowym od 25-30 lat, 2 metry wzrostu, nagi,pokryty bliznami po pazurach i ugryzieniach,czarne oczy,ciemne włosy,cała twarz uwalona krwią i durny uśmiech dziwnej satysfakcji na mój widok!